Dejavu i Ariergarda.
Niedawno po raz pierwszy od ponad roku wybrałam się do centrum handlowego, wprawdzie po kosmetyki, nie po ciuchy, ale jednak :) I zanim tam dotarłam, pojawiło się dejavu uczucia z młodości, kiedy to ruszyłam pierwszy raz w życiu w Tatry z moim wtedy jeszcze przyszłym mężem. Dotąd wakacje spędzałam przeważnie z rodzicami nad morzem albo na cywilizowanych koloniach. Miałam ogromne kompleksy z tego powodu, wydawało mi się, że jestem taką pańcią, co nie zna prawdziwego harcerskiego życia i nie zaznała nigdy tzw. Niedźwiedziego Mięsa. Nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że w tych górach, każdy, kogo mijamy, i kogo zwyczajowo powinnam pozdrowić, od razu widzi, że ja jestem nie z tej bajki, że ja tu zupełnie nie pasuję i myśli o mnie: "Co Ty tutaj robisz?". Mimo to przeszłam z moim mężem i przyjaciółmi różne góry tam i z powrotem, wzdłuż i wszerz, trasami i poza nimi, czasem 7 razy koło tego samego drzewa. Nawet nasz syn ma imię po człowieku gór i autorze "Mistyki gór" Wawrzyńcu Żuławskim. Po latach doszłam jednak do wniosku, że w imię tych moich kompleksów, no i oczywiście dla wspaniałego towarzystwa, czyniłam poważny gwałt na sobie. Bo ja gór nie lubię, nigdy nie polubiłam, biegałam po nich tak szybko, jak mogłam, żeby już tylko mieć je za sobą. Kocham wodę i mistykę czuję w szemrzącym strumieniu, w dzikości rwącej rzeki, w szumie fal morza. To moje pierwotne uczucie niepasowania do gór było po prostu do szpiku kości prawdziwe, tylko ja go wtedy nie chciałam słuchać. Kiedy już odmówiłam siebie górom raczej nieodwracalnie, mój mąż spróbował jeszcze uroczo i nieudolnie zagrać na moich uczuciach, zaopatrując się w koszulkę z napisem "W górach jest wszystko, co kocham." ;) Na szczęście znaleźliśmy co najmniej kilka wyjść z tej sytuacji ;) Zdarzyło się jednak, że bliska koleżanka poprosiła o towarzyszenie jej w wyprawie na Babią Górę w prezencie urodzinowym dla niej. Cierpiałam, ale niestety nie potrafiłam wtedy asertywnie odmówić. Ponieważ już nie posiadałam butów do chodzenia po górach, pożyczyłam od siostry. W tych butach zaraz po kilkunastu minutach wspinania odpadły po kolei obie podeszwy, no i musiałam zawrócić. Uważam, że nie ma przypadków, za to są prezenty, na które mnie po prostu nie stać. Są to "prezenty" czynione w dobrej wierze czy intencji, ale wbrew sobie. Wracając do dejavu, to samo dziwne uczucie niepasowania i rzucania się w oczy jako persona lekko non grata co w Tatrach, miałam wybierając się po roku do centrum handlowego, bo ja już zupełnie wtopiłam w lumpeksach :) Oczywiście szybko mi przeszło, bo już nie jestem tą samą dziewczyną co ponad 30 lat temu, nawet nie jestem tą samą co 2 lata temu, jednak taki dziwny sygnał ostrzegawczy się pojawił, a ja teraz już moich wewnętrznych głosów bardzo słucham ;) Jeszcze niedawno byłam jednym wielkim kompleksem, źle się oceniałam i traktowałam, często moje braki w różnych dziedzinach nazywałam nawet upośledzeniem. Bardzo dużo się zmieniło, kocham siebie i jestem niezwykle ze sobą pogodzona, ale nie zapomniał wół jak cielęciem :) Moje "braki" nie zniknęły, ale nie przejmuję się nimi, dziś je akceptuję w pełni i jeśli czasem zawracam myślami do przeszłości, rodziny, dzieciństwa, młodości, to dlatego, że szukam, także w sobie PRZYCZYNY, a nie WINY :)
Ariengarda czyli moje stylizacje.
Tym razem różowość przytrafiła się górnym częściom garderoby, czyli swetrom i bluzce.
Zestawiłam je ze spodniami i z muszkieterkami, także tymi mega seksownymi, czyli w sposób pokazywany już od dawna i wielokrotnie na innych blogach. W końcu i ja dojrzałam, i dziś liczę się z opinią o przebrzmiałej modzie i oczywiście o przesadzie, ale czasem przecież można zamykać pochód i zaliczyć nawet ariergardę :) Podążając tym tropem i w takim tempie, założę się, że za jakiś rok zobaczycie mnie na blogu w dziurawych dżinsach i kabaretkach :))
Pierwsza stylizacja jest bardzo warstwowa i trójkolorowa, bo spotyka się w niej róż, granat i czerń. Zestawiłam w niej różowy melanżowy gruby golf z ciemnymi dżinsami rurkami i czarnymi muszkieterkami. Na golf narzuciłam różową przecieraną na niebiesko i nabijaną ćwiekami koszulę bezrękawnik, taką trochę od Dolly Parton, a na wierzch czarny kudłaty kardigan z rękawem 3/4. Powstrzymałam się od założenia czarnego kapelusza! :) Długo czekałam na stylizację, w której mogłabym zaprezentować wyszywaną czerwonymi, niebieskimi i czarnymi koralikami okrągłą torebkę z uszami, no i nareszcie się udało :)
Druga stylizacja to znów takie bardzo moje zamieszanie, czyli grzeczny, elegancki różowy sweterek jak napisała Margot na insta w stylu oksfordzkim, połyskliwe spodnie, które już prezentowałam wcześniej na blogu TU czarne dekoracyjne futerko z bufiastymi rękawami, no i, żeby wydłużyć trochę nogi czarne seksowne muszkieterki, ze srebrnymi guzikami i gumkami. Futerko i muszkieterki pokazywałam już TU. Dodatki to melanżowa szaro różowa wełniana torebka i różowa bransoletka z kuleczek.
Jak zawsze zapraszam do oglądania i serdecznego komentowania :)
a także do polubienia mojej strony na fb: LUMPOLA STYLE
To swietnie, ze wreszczie pogodzilas sie ze soba, Olu. To bardzo wazne! Po piedziesiatce to juz bardzo latwo nam przychodzi, czego nie mozna powiedziec o mlodszych kobietach. Czesto to wlasnie te wyjatkowo piekne i zgrabne, a jednak pelne pretensji do siebie i swiata, ktora to wyczuwa sie juz na odleglosc i nie latwo byc blisko z takimi osobami, nie potrafia sie pogodzic ze soba. Byc moze to tez dodatkowo to ta nieumiejetnosc bycia asertywnym, o ktorej piszesz, Olu, utrudnia niektorym kobietom i nie tylko, pogodzenia sie ze soba, bo wciaz sie wydaje, ze musimy wszystkim wokol sie podobac, czy ulegac, albo pomagac we wszystkim...
OdpowiedzUsuńDojrzalosc ma jednak mimo wszystko te DOBRE strony, ze jestesmy juz pogodzone i umiemy wreszcie zawalczyc o siebie!
Stylizacje rozowo-szarawo-czarne sa przeurocze. Obie. To polaczenie zawsze bardzo lubilam. W pierswszej stylizacjo podoba mi sie wszystko, ale torebunia zwrocila moja szczegolna uwage. W drugiej kozaczki i sweterek wyjatkowej urody!
Pozdrawiam Cie cieplo i zycze milego, udanego weekendu, Olu:-))
Dziękuję Kochana :) Masz rację, że trudno przebywać z takimi ludżmi, nawet gdy ich się rozumie i nie ma cenniejszej rzeczy od pogodzenia się ze sobą, cudowny spokój :) Cieszę się, że różowości Ci się podobają :) Buziaki i Pięknego Weekendu, u nas cały czas ma padać, ale właśnie na minutkę się słonko przedarło :)
UsuńŚwietny tekst. Temat do pogadania, ja w rozmowach na takie tematy się spełniam ;) Bardzo bliskie jest to, o czym piszesz, aczkolwiek moja historia jest inna i chyba z innej strony się zaczyna i ma przebieg. Niemniej, doprowadziła mnie do podobnego...jak tu rzec, podejścia do siebie. Załatwiłam dawno ze sobą swoje kompleksy przez innych podarowane. Ale ostatnimi laty, ze względu na pewne wydarzenia, to i owo powróciło i od nowa walka o siebie trwa. ;)
OdpowiedzUsuńCo do stylizacji - idę jeszcze raz popatrzeć, bo najpierw się skupiłam na pierwszej części tekstu.... Acha, ok, już wszystko wiem :) W obydwu wszystko gra, że hej. Zgrabnie wyglądasz. Jakoś tak spokojniej, czy mi się tylko zdaje? W każdym bądź razie, mnie się podoba, zwłaszcza stylizacja druga. Te portki...Te buty... :) :) ;)
Mam gdzieś zapisane "wszystko jest jakby darowane" także każdy dzień zgody ze sobą, szczególnie u wrażliwców, u których zawsze cienki lód ;) Dlatego ja się cieszę każdym dniem i każdą chwilą, i trzymam za Ciebie kciuki bardzo :) Polecam książkę Wayna W.Dyera "Pokochaj siebie" dla mnie to elementarz ;)Cieszę się, że ta spokojniejsza wersja Ci się podoba, nigdy nie mówię nigdy nawet minimalizmowi ;) We'll se :)) Pozdrawiam :))
UsuńCZesc,Olenko:))) Zycie to ciagle stawianie granic:))) nie kazdy umie je stawiac ale tez nie kazdy potrafi je zaakceptowac :))) ciagle jescze asertywnosc mylimy z grubianstwem ale mam nadzieje,ze idzie ku lepszemu :)))) Stylizacje doskonale takie casualowe ale bardzo oryginalne. Jak wiesz moja jest ta z jeansami:)))) warstwowe ubieranie to moja "slabosc" uwielbian ten trend i zawsze podziwiam :))) Wszystko jest cudownie dopasowane,jest w tych stylizacjach energia,kolor i pomysl :)))Mala torebka z uszami jest swietna i dodaje "smaku" stylizacji:)) zreszta druga jest tez super -golf,spodnie i futro tworza bardzo fajny ,spojny look taki,do wyjscia i pokazania kto na tej "ulicy" rzadzi :))) Ola buziaki
OdpowiedzUsuńMy tu rządzimy, co nie Kochana? ;) Uwielbiam gdy asertywność mi się udaje i wychodzi, bo działa, nie lubię gdy w imię asertywności muszę się posuwać do złośliwości, to też działa, bo z zaskoczenia, ale nie smakuje :) Buziaki :)
Usuń:))))))))))asertywnosc nie jest latwa sztuka ale jak juz sie ja opanuje to zycie jest latwiejsze :)))Staram sie nie byc zlosliwa ale nieraz bywam :((( i tez mam potem kaca :(((Buziaki Olenko:)))
UsuńNie pierwszy raz o pewnych rzeczach wspominasz... gdyby nie to, byłabym bardzo zaskoczona, ponieważ Lumpola jest szalona i przebojowa, i robi co zechce. Ola z kolei teraz wydaje się być...hm... świadoma siebie?
OdpowiedzUsuńGóry kocham zimą jako tereny narciarskie, galerie handlowe pobudzają moją krw do szybszego krążenia, a różowo-szare zestawy wielbię. Torebuni z koralikami pożądam...
No tak zapomniałam o nartach!!! :))) Lumpola to alter ego czasem dominujące, zresztą ulubione :)) A torebunia się naczekała na tą swoją chwilę ;) Buziaki Anno :)
UsuńRzeczywiście Muszkieterzy przyjechali ;) . Swetry w romby to moja miłość, chociaż nie mam żadnego hahaha . Bardzo mi się podobają obydwie stylizacje, ale ta druga jest idealnie w moim stylu - hahah chociaż niczego takiego nie mam ;) . A co do tekstu - ja osobiście nigdy nie pozbyłam się kompleksów i nawet już nie dążę do rozwiązania tego problemu, ciągle też robię rzeczy, których pewnie nie lubię, ale lubią je inni. Mam taką w związku z tym osobistą filozofię - pracowanie nad kompleksami nie ogranicza, lecz rozwija - a szczęście, albo chociaż radość kogoś innego jest chyba ważniejsza niż moja. W końcu zawsze zdążę napisać ten następny post hahahah - nawet, jeśli jest pierwsza w nocy ;) :) . Miłego weekendu - buziaczki - Margot :)
OdpowiedzUsuńMargot Kochana, jeśli przeczytałaś poprzednią wersję mojego komentarza to przepraszam Cie za nią bo zmentorzyłam ;) Cieszę się, że podobają Ci się stylówy i odbieram Ciebie jako osobę bardzo pogodną, pozytywną, mającą do siebie zdrowy stosunek, więc po co się zmieniać :))) Buziaki :))
Usuńhahaha przeczytałam - teraz wróciłam, żeby się trochę 'popolemizować' ;) , a tu .... 'nima' hhaha :( . Ale i tak odpowiem - zawsze mi się kojarzyło słowo 'altruizm' ze szkolnymi lekturami i jakoś nigdy nie łączyłam takich postaw z normalnym życiem. Jakże się myliłam - masz rację - altruizm dotyczy także nas tu i teraz - ale, jeżeli rozumiemy altruizm jako jakąś mękę życiową, to jasne - trzeba się z tego jak najszybciej wyzwolić i uciekać w siną dal. Ja chyba pisałam jednak o czymś trochę innym - o życiu w warunkach, gdy dajemy innym może nawet więcej niż dostajemy, ale robimy to z ... miłości. Po prostu - nie męczy nas to, lecz cieszy ... gdyż kochamy tych ludzi. A ja ? - Optymistka do bólu, naiwna do bólu, że ludzie są dobrzy, że szklanka jest zawsze pełna ;) :) . Miłej niedzieli 'zmieniaczko potajemna' hahaha - buziaczki - Margot
UsuńP.S.
Obserwując Twoje reakcje mam wrażenie, że jesteś moim odbiciem w lustrze - też zawsze najpierw mówię, a potem myślę :) :) :)
Właśnie to o czym piszesz miałam na myśli, o tym gdy daje się z radością i z miłości, i jeszcze najlepiej jak "nie wie prawica co czyni lewica" :) Wyrzuciłam tą odpowiedź, bo nie lubię mentorskiego tonu w jaki w niej wpadłam, ale wiedziałam, że ją przeczytasz, teraz jest tylko Twoja ;) Zazdroszczę Ci optymizmu, bo ja jestem dopiero co oswojonym mamrotem ;) Buziaki!
Usuń;) :)
UsuńTeż nie przepadam za łażeniem po górach, chociaż mieszkam u ich podnóża - wolę je podziwiać z okna. Wolę morze i już się do tego przyznaję, choć na studiach otaczało mnie "polarowe" towarzystwo, to konsekwentnie odmawiałam wszelakich wypraw, przewidując, iż w ich trakcie ujawniły by się moje najgorsze cechy jak np. marudzenie, że daleko, już nie mogę itd.;)
OdpowiedzUsuńTeż już przestałam uważać siebie za "element" niepasujący, wolę o sobie myśleć: "inna", "oryginalna":))
Bardzo podoba mi się koszulo - bezrękawnik z pierwszego zestawu:)
Ja cierpiałam, ale nie odważyłabym się wtedy zamarudzić ;)Byłaś bardzo "do przodu" do mnie analogicznej z tego samego okresu :))) A oryginalność czy inność to kategorie, w których lubią a czasem muszą myśleć o sobie artystyczne dusze :))
UsuńBuziaki :)
Dołączam do grupy osób, które nie przepadają za łażeniem po górach... zdecydowanie wolę morze... Masz piękne kozaki :) Jak zwykle super zestawy!
UsuńFajnie, że z tymi górami nie jestem osamotniona, choć nigdy nie będę dyskutować o wyższości, to tak jak dyskutować o gustach ;) Dziękuję :))
UsuńOlu, patrzę na Ciebie i myślę: oto silna kobieta, znająca swoją wartość i nie boi się mieć własny styl! a Ty piszesz o jakimś Dejavu ;) każdy z nas robił rzeczy, które nie bardzo lubił i po to to robił, żeby być bliżej jakiej osoby, to tak jest! ale z czasem perspektywa sie zmienia i przestajemy TO robić, bo nie musimy, bo nam sie nie chce itp. Asertywność to trudna rzecz zwłaszcza dla osoby o dużej wrażliwości a taka jesteś, nie możesz mieć do siebie pretensji o to, że nie byłaś asertywna, po prostu potrzebowałaś więcej czasu, żeby do tego dojść, a co przeszłaś po górach to Twoje i ja ci tego zazdroszczę :) Spójrz na to w ten sposób a nie dołuj się! Jeśli wszystko jest po coś to wyciągnij wnioski i heja do przodu! :) a stylówki jak zwykle, bardzo pomysłowe! :)
OdpowiedzUsuńTak właśnie Madziu jest, wnioski wyciągnięte, dejavu przegonione, ale właśnie u wrażliwców tak to jest, że te demony zawsze się gdzieś czają, trzeba mieć pod ręką packę na muchy niebieską ;) Dziękuję Ci bardzo i pozdrawiam wiosennie, bo słonko prześwituje :)
UsuńKAŻDA Z NAS CHYBA MA JAKIEŚ KOMPLEKSY. Coś robimy wbrew sobie, nie potrafimy powiedzieć "nie".
OdpowiedzUsuńTy jesteś silą kobietą, mądrą, inteligentną i piękną, skąd więc te kompleksy.
Góry kocham, kiedyś trochę chodziłam. Galerie też lubię a bieganie po sklepach sprawia mi przyjemność ha!ha!
Dzisiaj nie mam zdecydowanego faworyta ale odcień różu z drugiego zestawu bardziej przypadł mi do gustu...no i te sweterki w romby, ostatnio uwielbiam, nawet nabyłam trzy sztuki.
Super wyglądasz...buziaki...serdecznie Cię pozdrawiam nasza blogowa perełko...
Właśnie Basiu też się zastanawiam skąd, dlatego piszę o szukaniu przyczyn, ale jak wyciągam wnioski, a wcale nie marudzę, to zaraz trochę obrywam, bo trzeba "trzymać fason" koniecznie nawet wstecz i "równać w górę" wciąż ;) Dlatego na chwilę odejdę teraz od moich przemyśleń i wrócę do mody :) A z tymi sklepami to jest chyba tak, że boję się, że chciałabym wszystko i widziała morze możliwości śmiertelne, dlatego wybieram ograniczenie lumpeksami też, żeby nie zwariować, kiedy już w tą modę trochę wtopiłam :) Buziaki :))
UsuńŚwietny tekst, mądrość życiowa,przeczytałam jednym tchem. To bardzo ważne umieć siebie akceptować taką jaką się jest, co więcej trzeba czerpać z tegoo korzyści i cieszyć się każdym dniem. Ja Ci powiem, że przez ostatnich kilka lat też nastąpiło u mnie takie zrozumienie siebie. To pewnie przychodzi z wiekiem, i pewnego "dnia" człowiek nagle wie to czego już nie wie i wie na co to stać i co daje mu siłę. I wtedy się mówi, że jest się ze sobą poukładanym, jest się szczęśliwym czlowiekiem:)
OdpowiedzUsuńZestawy, jak zwykle oba ciekawe, fajne, ładne. Ty tak już masz, że tak dobrze Ci to wychodzi:) Ciut bardziej trafia do mnie Dolly, jakoś ta delikatna różowatość mi w oczy wlazła😊
Dziękuję Ewuś :) Ostatnio dużo myślę szczególnie na spacerach z psem i nie mogę się nacieszyć tym w jakim miejscu teraz ze sobą jestem, w zasadzie to mam nowe życie, a może nawet swoje pierwsze prawdziwe życie, bo w postach używam lekkich tematów choćby gór, trochę jako metafory :)Cieszę się, że stylówy Ci się podobają :) Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńTo się nazywa dojrzałe podejście do życia :-) I przyznam szczerze że tą pewność siebie u Ciebie da się zauważyć. Gdy patrzę na Twoje zdjęcia widzę ciągle młodą , energiczną kobietę z fantazją.Obydwie stylizacje są piękne i tak różnorodne.Z pierwszej pożyczyłabym się tej uroczej torebki a z drugiej spodni :-)
OdpowiedzUsuńCieszę się, ze tak mnie postrzegasz, bo tak się teraz czuję, a jeszcze rok temu nie pozwoliłbym sobie zrobić żadnego żadnego zdjęcia ;) Cieszę się, że Ci się podoba i chętnie pożyczę tych rzeczy :) Buziaki! :)
UsuńBo to nigdy nie wolno iść ze sobą samą na kompromisy, które sprawiają, że nam źle.
OdpowiedzUsuńKto to zrozumie, ten będzie już zawsze szczęśliwy sam ze sobą, poważnie.
Robimy w życiu bardzo wiele rzeczy po to, żeby komuś było miło, odbierając sobie prawo do tego, by było miło nam.
Ewentualnie - jak z tymi zakupami - po to, by nie odstawać od reszty.
A potem okazuje się, że mamy wyrzuty sumienia, bo czujemy się jak palant i i tak zostaje w nas to uczucie niedopasowania ;)
Także - bardzo dobrze, że jesteś ze sobą pogodzona i wiesz, co Ci sprawia dyskomfort.
Bo dzięki temu możesz być szczęśliwa.
Niektórzy nigdy nie dochodzą do momentu, w którym dają sobie prawo do akcentowania swoich upodobań i potrzeb :)
Co do zestawów - obydwa są doskonale dobrane, ale ten pierwszy jest dla mnie idealny!
Może ze względu na delikatność tych kolorów?
Jest w nim coś z Dolly Parton, przyznaję ;)
Jestem zachwycona tym, że udało mi się w końcu znaleźć w tych miejscach ze sobą :) Życie mnie nieźle przemieliło, albo ja mu się dałam, ale w postach poruszam tylko tematy lekkie, łatwe i przyjemne jako metaforę mojej przemiany, zresztą o tamtych nie chcę nawet już myśleć ;) Cieszę się, że masz tę świadomość siebie w tak młodym wieku, bo długo tego szczęścia Ci zostało, ja musiałam założyć, że będę żyć 150 lat, żeby te 50 nadrobić ;) Zresztą byłam przekonana, że Twoje pokolenie już to zupełnie inaczej ogarnia i zdziwiłam się treścią, bo nie tytułem posta "Najlepsze kobiety są egoistkami", który zresztą udostępniłam na fb :) Cieszę się, że Dolly przypadłą Ci do gustu :) Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńBardzo fajny tekst:))myślę że większość z nas dochodzi do takich wniosków w bardziej dorosłym życiu:)))koło pięćdziesiątki zaczynamy siebie lubić i akceptować:))Twoje stylizacje bardzo mi sie podobają szczególnie za różowy kolor:))Pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńDziękuję Reniu :) Ja się z różem już nigdy nie rozstanę :)) Buziaki :)
UsuńOlcia, ale u Ciebie optymistycznie:) Ciekawie wszystko zgrane i elegancko. Twoj styl bardzo mi się podoba do tego pomysly i radość życia. Myślę, że polskie kobiety są najlepsze widać to na blogach, buziole.
OdpowiedzUsuńTak :) Jesteśmy najlepsze Jolu :) Buziaki Kochana :)
UsuńObie stylizacje fajne, ale chyba tym razem wolałabym drugą. Kolor różowy również gości w mojej szafie.
OdpowiedzUsuńU mnie różowy króluje, ale kiedyś tak nie było :) Dziękuję i pozdrawiam :))
UsuńOlu ja krociutko
OdpowiedzUsuń1.Bardzo podobasz mi sie w seksownym wydaniu
2.W różach bardzo Ci do twarzy
3.Masz najbardziej odlotowe torebki ze wszystkich znanych mi blogerek
No i oczywiscie brawo ... jak zawsze ciekawie i inspirujaco. Buziaki 😘
Dziękuję Beatko :) A z torebkami to rzeczywiście mam małego świra, to pierwsza rzecz za którą się rozglądam na łowach, a kolega na fb już się wyśmiewa "znowu torebka" ;) Buziaki :)
UsuńDruga stylówka bardziej w moim stylu, zmieniłabym tylko kozaki na szpilki, bardzo ładny sweterek. O życiowych zawirowaniach i podejściu do spraw ważnych i mniej ważnych napisano już wiele, każdy musi sam do pewnych wniosków dojść. Kiedyś usłyszałam fajne zdanie "nie pozwól by ktoś napisał scenariusz twojego życia, własnym długopisem"
OdpowiedzUsuńDziękuję Marzenko 🙂 W końcu pozbierałam te długopisy 😉 Buziaki 🙂
UsuńŚwietne te stylizacje, i niech ktoś mi powie, że second handy nie są fajne;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńwww.kobiece-inspiracje.com
Ja tego na pewno nie powiem 🙂 Dziękuję 😍
Usuńrewelacja! <3 piękne zestawy<3
OdpowiedzUsuńDziękuję ❤
UsuńWprost niesamowite! Niesamowity tekst! Srebrne spodnie boskie! Buty, torebki smakowite.. A góry, cóż.. Nie dojrzałam do nich wciąż.. Choć zastanawiam się, czy nie zaczęłyby mi smakować w spotkaniu sam na sam. Tak do rozmyślań. Tak jak muzyka i dobry film - sam na sam smakują wytrawniej. Modlitwa. Nie potrafię przeżywać intymnych rzeczy w tłumie. Tak mam?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, jak zwykle dziękuję i gratuluję bloga!
Też Ola.
Ja też nie jestem zwierzęciem stadnym i wiele rzeczy smakuje mi dużo lepiej w samotności :) Na szczęście jesteśmy tacy różnorodni na tym świecie :) Dziękuję Olu i pozdrawiam serdecznie i przecież wiosennie :)))
UsuńMuszę przyznać ,że czytam Twoje teksty z dużym zainteresowaniem. Ciekawa jestem skąd u pięknej,mądrej,atrakcyjnej, kreatywnej, zdolnej i jak widać z kreacji odważnej kobiety jakieś zastarzałe kompleksy?Co tu kombinować -wszystkie mamy za zadanie akceptować się w
OdpowiedzUsuńcałości i kochać wzajemnie ,bo inaczej świat upadnie !
Sama się dziwię skąd teraz się odzywają, ale skoro zaobserwowałam, bo jestem z tych obserwatorów ;) to jakoś miałam ochotę do tego nawiązać tylko :) Skąd były kiedyś i to bardzo wielkie i bardzo długo, to wiem dobrze, ale o tym nie chcę już myśleć nawet, to zagrzebałam głęboko w ostatniej piwnicy, więc na pewno nie będę nikogo tym zadręczać, choć byłoby czym ;) Masz rację, że takie jest nasze zadanie :) i właśnie temu pokrętnie mają służyć te moje treści, taki przynajmniej jest plan :)) Buziaki! :)
UsuńTo świetnie, bo bałam się,że Cię jakiś marazm ogarnia :)
UsuńAch, marazm u mnie to czasem niestety "łatwizna" bo łatwo przychodzi nieproszony, ale i wobec niego też trenuję skutecznie asertywność 🙂
UsuńPatrząc na Ciebie widzę silną, pewna siebie i akceptująca siebie w pełni kobietę, więc Twoja walka powiodła się. Pokochanie czegoś na siłę - nie da się, bo zawsze będzie to sztuczne i w końcu odrzucimy to od siebie. Ja miałam cała stertę kompleksów połączoną z nieśmiałością. Trochę pracy mnie to kosztowało, chociaż nie jestem jeszcze na finiszu i nie wiem czy kiedykolwiek będę. Świetny tekst!!! Stylizacje fajne kolorystycznie, druga bardziej do mnie przemawia, bo lubię takie swetry i spodnie. Torebeczka - miodzio! Trzym się :))))
OdpowiedzUsuńDzięki Lilou :) Cieszę się, że u Ciebie z pozytywną samooceną i samoakceptacją też do przodu :) Widzę teraz jakie to ogromnie ważne, bo spoglądając wstecz aż mnie otrzepuje ;)
UsuńBardzo dużo daje mi blog, bardzo dużo dał mi ten rok takiego trochę miotania się, mnóstwo inspirującej wiedzy o sobie, o tym co naprawdę jest dla mnie ważne :))
Obie stylizacje mają coś w sobie! Jednak pierwsza chyba bardziej do mnie przemawia :) Świetne ubrania, aż ciężko uwierzyć, że z second handu! Piękne perełki znalazłaś i zazdroszczę Ci! Mi ostatnio szczęście nie dopisuje i nic ciekawego nie wynajduję..
OdpowiedzUsuńCo do gór.. o rany! Jak ja dawno tam nie byłam...
PAULYENN ♡
To ruszaj dziewczyno w góry :)) a ja nad wodę :)) Dziękuję Ci bardzo i pozdrawiam serdecznie :)
UsuńMyślę, że róż świetnie zagrał w duecie z czernią! Na pewno nie jest za słodko, za to kobieco :)
OdpowiedzUsuńPodobają mi się spodnie z metalicznym połyskiem <3
Dziękuję Beatko i pozdrawiam serdecznie :)
UsuńBywam dla siebie bezlitosna, ale mam nadzieję, że będzie coraz lepiej, bo zauważyłam, że im jestem starsza, tym więcej dystansu nabieram do siebie i różnych sytuacji życiowych.
OdpowiedzUsuńPiękne zestawy, w jeden i drugi chętnie bym wskoczyła, chociaż pierwsza opcja jest bardziej dla mnie, ze względu na dżins i te śliczne kozaki - uwielbiam taki rodzaj obcasów!:)
Z czasem będzie lepiej na pewno, tylko czasem potem trochę szkoda tego czasu :)
UsuńCieszę się, ze Ci się podoba i pozdrawiam wiosennie :)
Oleńko, Ślicznie, tak dziewczęco,poczytałam wszystko i zgadzam się ze wszystkimi opiniami .
OdpowiedzUsuńJESTEŚ CUDOWNA, MIŁA, PRAWDZIWA. całuski Dnusia
Jesteś Kochana :) To samo ja uważam o Tobie :)) Buziaki Danusiu :)
UsuńDojrzałość uczy mądrości i akceptacji dla samej siebie :-) wiem coś tym ...
OdpowiedzUsuńPodobają mi się obie propozycje z leciuteńką przewagą tej drugiej.
Dlatego dojrzałość jest taka fajna :) Cieszę się, że Ci się podoba :) Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńCoś dla mnie bo lubię i sweterki i róż, pomimo moich latek :) Mnie bardzo ciągnie do natury, bardzo ja szanuję i uwielbiam zarówno góry jak i większa wodę ;)
OdpowiedzUsuńZ tymi latkami to bardzo zażartowałaś :) U mnie róż właśnie zawitał po 50-tce, kiedyś go w mojej szafie nie było wcale :) Dziękuję i pozdrawiam :)
UsuńTa sama kolorystyka a jednak dwa różne nietuzinkowe outfity. Bardzo przypadła mi do gustu ta oxfordzka wersja Ciebie :-)
OdpowiedzUsuńCo do gór i Twojej historii - pokazuje ona ,że warto na pewno próbować nowych rzeczy choćby po aby się przekonać, że nam one pasują. Nie ma sensu czegoś bądź kogoś lubić na siłę. Tak się nie da. Trzeba zaakceptować siebie i żyć ze sobą w zgodzie :-)
Masz zupełną rację, spróbować trzeba :) Dlatego nie wiem czy lubię papierosy ;)
UsuńCieszę się, ze dżaga Ci się podoba :) Pozdrawiam serdecznie :)
Też wolę wodę! Choć pływać nie umiem;))
OdpowiedzUsuńAczkolwiek mąż mnie wciąż w te góry ciągnie i czasami ulegam:D
A w stylówkach uwagę zwracają buty! I Twoje dłuuugie nogi!!!
Róż do tego korzystnie wpływa na rozświetlenie buzi, więc całość jak najbardziej mi się podoba:D
Nogi są krótkie, tylko te buty :))) Dzięki Kochana i buziaki :)
UsuńKochana masz figurę której pozazdrościłaby Ci niejedna kobieta! Wyglądasz super. Pierwszy zestaw bardzo fajny, kolorowy, żywy, dużo się dzieje. Oxfordski sweterek także przyjemny, mogłabym mieć taki w swojej szafie. U mnie wiosna na blogu pzdr www.adriana-style.com
OdpowiedzUsuńDziękuję Ada :) Na pewno zajrzę na wiosnę :) Buziaki :)
UsuńOla!!! Czytając Twoje kolejne posty coraz bardziej przekonuję się, że jesteś moją bratnią duszą!!!! W prawdzie ja po górach chodzić uwielbiam, ale hmmmm... mam ze sobą problem z jakim i Ty się borykałaś. Niska samoocena, brak pewności siebie. Muszę wreszcie coś z tym zrobić!!!!!
OdpowiedzUsuńAch!!! Stylizacje ;)!!! Na pierwszy rzut oka bardziej spodobała mi się pierwsza, jednak druga też jest ciekawa i te buty... nie no z lumpeksu. Szukam takich zawzięcie!!!
UsuńDziękuję Kochana :) Jeśli jest tak jak piszesz to musisz koniecznie z tym coć zrobić, dla mnie poza wieloma innymi sprawami bardzo wartościowa była i jest, bo taki mój elementarz, lektura "Pokochaj siebie" Wayne W.Dyera, wspaniała książka, z całego serca polecam :) No i buty to mi się trafiły niesamowicie, zresztą nie one jedne, mam szczęście w tych lumpkach wciąż nieprzemijające ;) Buziaki :)
UsuńDzięki :).
UsuńPoszukam tej książki!!!
Ten zestaw jest świetny:) róż szarość i czerń połączenie idealne:)
OdpowiedzUsuńbuziaki:*
WWW.KARYN.PL
Bardzo się cieszę, że Ci się podoba 🙂 Pozdrawiam cieplutko 🙂
UsuńWyglądasz przepięknie, uśmiechaj się częściej :)
OdpowiedzUsuńMogłabyś kliknąć w linki w poście TU ? Dzięki! :*
Czasem jest mi do uśmiechu :) Tak wolę :) Buziaki :)
UsuńOj mi też bliżej do morza i szmeru strumyka..jak dobrze że ktoś mnie rozumie :-D
OdpowiedzUsuńStylówki obie fajne, ale pierwsza dla mnie wymiata - to zestawienie kolorów i przetarć z torebeczką..mrrr... No i ja wolę muszkieterki w wersji gładkiej i klasycznej. Te drugie wiesz z czym mi się kojarzą? Z bardzo krótką spódniczką, wysoko unoszonymi kolanami i...defiladą ;-DD !!
Kochana kojarzą Ci się idealnie :) ale w obliczu tego, ze cudnie wyciągają nogę i kosztowały 20 zł wszystkie inne walory nikną :)) Buziaki :))
UsuńOlu, świetny tekst! Tak się cieszę, że piszesz więcej nie tylko o modzie. Akceptacja siebie i wyznaczanie granic jest bardzo ważne i myślę, że każda z nas się tego uczyła latami, a może nawet ciągle uczy. Znam też sporo osób (głównie kobiety), które robią dużo rzeczy wbrew sobie, bo wydaje im się, że poświęcenie się dla niego, dla rodziny jest najważniejsze. A frustracja i nieszczęście narasta.
OdpowiedzUsuńDolly Parton wymiata, ale oxfordzką dżagą mnie powaliłaś - masz talent nie tylko do komponowania ubrań, ale i do nazw:))))) Pozdrawiam serdecznie, Renata
Dziękuję Reniu :) Czasem mam potrzebę się rozpisać bo coś mi drąży czaszkę albo się po prostu skojarzy, z nazwami jest podobnie :) Buziaki Kochana :)
UsuńCiekawa stylizacja
OdpowiedzUsuńFajne zestawienie kolorów. Super wpis.
OdpowiedzUsuńTen róż w całej kompozycji prezentuje się rewelacyjnie i efektownie.
OdpowiedzUsuńMnie osobiście bardzo podoba się ta stylizacja i czarne futerko.
OdpowiedzUsuńTe zestawienia są całkowicie w moim guście.
OdpowiedzUsuń