poniedziałek, 31 grudnia 2018

Trzymajcie kciuki

    Ten rok był dla mnie bardzo trudny subiektywnie. Zaczęłam się rozpadać fizycznie, a potem psychicznie już w połowie poprzedniego. Podejmowałam różne działania zapobiegawcze, szukałam wroga w miarę sił u wielu fachowców, ale tych sił tylko ubywało, a jak brakuje sił, to wszystko leci na łeb na szyję. Pisałam już kiedyś, że za każdym razem, kiedy wspominam o braku sił, brakuje mi też wyobraźni, że może być jeszcze gorzej. Nie chcę pamiętać tego roku, a w zasadzie siebie w nim. Na szczęście był wyjątkowo krótki, bo gdy brak sił, czas ucieka jak szalony. Dobrze, że potrafiłam spać, bo ostatnie pół roku w zasadzie przespałam. Niestety ta ucieczkowa umiejętność też ostatnio mnie zawodzi.
    Nigdy nie robiłam postanowień noworocznych, poza jednym razem, gdy też byłam w nieciekawych miejscach ze sobą. Wtedy obiecałam sobie unikać myśli smutnych i denerwujących. Wiązało się to niestety z unikaniem pewnych, także ważnych i bliskich osób, ale zadziałało i miałam naprawdę dobry czas i rok. Teraz to na pewno nie wystarczy. Chciałabym tym razem znaleźć siły, by w tym Nowym Roku zawalczyć o siebie skutecznie, nie o jakąś Power Women, tylko o odrobinę energii, radości, motywacji do życia, wystarczy mi 10% tego, co miałam 2-3 lata temu.
    Trzymajcie proszę za mnie kciuki, żebym miała siły na działania ratunkowe i żeby te działania zadziałały choć ciut, ciut. Nie chciałabym popaść w beznadzieję bez dna. Po prostu trzymajcie kciuki, tylko o to proszę, nic więcej.

środa, 12 grudnia 2018

Dosyć już

      Dosyć już tego mojego marudzenia, przeciągania tematu, trucia i innych zmyślnych zabiegów.
Ktoś, kto może kiedyś niósł jakieś dobre przesłanie i pozytywną energię, przynajmniej taki miał plan, zamienił się dawno w wampira energetycznego i najgorsze, że najskuteczniej sam siebie pożera, czy wysysa. Tak czy siak trudno tu życzyć szczerze "smacznego". 
      Dlatego mimo tylu Waszych wspaniałych słów wsparcia i ogromnej życzliwości wycofuję się z blogowania i powoli także z fb, wcale nie na upatrzone pozycje. W zasadzie nie wiem dokąd, ale wiem na pewno, że ta gonitwa za własnym ogonkiem, albo bardziej może moja ucieczka od życia, bo tym się te wspaniałe pasje stały, nie może dłużej trwać, bo za chwilę nie będzie od czego uciekać. Taka już jestem, że trudno podejmuję decyzje, ale jak już, to są one radykalne i dziś wiem, że bez takiej radykalnej decyzji niczego nie zmienię, a te zmiany, które u mnie dotąd następują to dla mnie tylko na gorsze. 
      Myślałam, że jeśli tak sobie po prostu zrobię urlop, albo będę podchodzić do tematu na zasadzie "nic na siłę" to będzie lepiej, ale nie jest, wcale nie odzyskuję energii, wręcz przeciwnie. 
     Mam tylko nadzieję, że przez ten czas mojej blogowej, czy fejsbukowej działalności zrobiłam dla kogoś coś dobrego, ktoś miał przyjemność, radość, frajdę, ktoś coś zyskał, zainspirował się, tym co pokazywałam, czasem znalazł  zagubionego siebie, w tym, co pisałam. Bo temu to miało służyć. Nie temu: - patrzcie na mnie, patrzcie, jaka jestem, taka, siaka, owaka, tylko temu, czy korzystając z tego, czym przez los zostałam obdarowana, z tych moich bogactw naturalnych niezasłużonych mogę Wam coś wartościowego dać, mogę w jakiś sposób się z Wami tym podzielić. 
     Wcale nie jest przyjemne, wręcz jest frustrujące życie osoby, której najbardziej spektakularne osiągnięcia, to głębinowe zakopywanie talentów. Wiara, czy nawet bardziej wiedza o tym, że choć trochę z tego komuś coś, jest dla takiego zaprzepaszczacza nie do przecenienia. Wiele razy dawaliście mi to odczuć, wiele pięknych i mobilizujących słów przeczytałam. Za to wszystko ogromnie dziękuję. 
     Może jeszcze kiedyś tutaj jakoś zaistnieję, może zajrzę przypadkiem, może będę z Wami w jakimś kontakcie gdzieś, a może wcale. Nie kasuję bloga, będzie sobie tak wisiał, jak Wisielec z tarota. Zawsze będzie można do czegoś tam wrócić, podglądnąć, podobnie na fb. 
    Kochani życzę Wam wszystkim Wszystkiego Pięknego, samych sukcesów, będę myślami z Wami w jakiś sposób widoczna, lub wcale. Jeszcze sama nie wiem, co zrobię. Wiem natomiast, że nie mam podzielnej uwagi, i żeby ją przekierować gdziekolwiek, choćby po to, by o siebie zadbać, muszę ją od spraw najbardziej absorbujących po prostu odwrócić, zatrzasnąć żelazne grodzie.
    To był dla mnie piękny czas, bogaty i intensywny. Teraz czas na coś innego, a na co, tego nie wie nikt. Najpierw muszę zrobić ze sobą obiecywany bardzo długo porządek, licząc że nie jest za późno.
   Buziaki Kochani.
  

niedziela, 9 grudnia 2018

O byciu sobą w ubieraniu

       Tęsknię trochę za tym blogowaniem. Nie wiem, kiedy uda mi się zrobić jakieś zdjęcia na bloga, ale czuję, że kiedyś to nastąpi. Tymczasem po prostu chciałam tu zajrzeć i pozdrowić tych, którzy odwiedzają i czytają. Skoro nie mam obrazków, to może trochę popiszę. 
       Im dłużej siedzę w tej modzie, oglądam zdjęcia, czytam blogi i różne na jej temat opinie, tym bardziej wiem, że nic nie wiem. Nigdy nie chciałam być autorytetem ani przykładem do naśladowania, do prześladowania tym bardziej. Publikowałam moje pomysły modowe, stylizacje na blogu, a teraz publikuję mnóstwo inspiracji na fb z przesłaniem otwarcia innych na szerokie możliwości, dodania odwagi tym, którzy jej potrzebują i pragną. Każdy ma prawo decydować, czy w ogóle i jak z tego skorzysta, ale każdy ma przede wszystkim być sobą.  
       Ja byłam sobą, gdy publikując rok, dwa lata temu stylizacje na ten moment odważne i budzące różne uczucia, przyznawałam się jednocześnie, że nie chodzę tak po te niezdrowe bułki, bo ja, jako ja nie lubię się rzucać w oczy, nie lubię być w centrum uwagi. Zbierałam za to wtedy baty, bo "nie wolno pokazywać czegoś, czego samemu się na co dzień nie nosi". Kiedy przeczytałam krytyczne opinie dotyczące  Mucci Prady za jej "styl" osobisty, tak różny w stosunku do tego, co projektuje, uśmiechnęłam się tylko pod nosem, zrobiło mi się po prostu lżej.
      Dziś, gdy nie pokazuję na blogu w zasadzie nic nowego i odświeżam tylko te moje starocie od czasu do czasu na fb, nie wzbudzają już one żadnych kontrowersji. Dziś takie pytania, czy w tym chodzę po bułki, w zasadzie się nie zdarzają, bo przecież jakie to ma znaczenie. Na szczęście moda jest teraz tak szeroka i otwarta na wszystko, co zresztą staram się pokazywać w swoich inspiracjach na fb, że powoli, powolutku wszyscy oswajamy się z najdziwniejszymi pomysłami. Powoli może nie tylko dla mnie przestaną istnieć pojęcia: passe, obciach, czy kicz. Przestaną dziwić białe botki, modne już drugi rok chyba, sandały z łańcuchami, czy buty ze słomy. Może kiedyś będzie tak, że nie będą ograniczaly nas nawyki, stereotypy i skojarzenia. O regułach i zasadach już nie wspomnę ;)
      Od ponad roku jestem sama ze sobą w bardzo nieciekawych miejscach i fizycznie, i przede wszystkim psychicznie, ale nadal albo jeszcze bardziej jestem sobą, tą, która nie lubi być w centrum uwagi. I gdy nad morzem latem ubierałam długie, kolorowe, zamaszyste sukienki za grosze, to po prostu dlatego, że w nich akurat z moją wagą i w moim nastroju czułam się najlepiej, czułam się za nimi ukryta. Kiedy usłyszałam od pewnej cudnej dziewczynki, że podziwia moje kreacje, to byłam w szoku, dla mnie to był parasol ochronny, taka czapka niewidka. Dopiero wtedy zwróciłam uwagę, na to, co opisują inne blogerki, jak ubrani są w większości wczasowicze, czyli że w spodenki i zwykłe T-shirty. Mnie to w ogóle nie przeszkadzało, nawet im zazdrościłam, a sama zaczęłam też bez szczególnej przyjemności zauważać na sobie cudze spojrzenia. 
      Podobnie sobą byłam ostatnio, na smutnej uroczystości pożegnania brata mojej mamy, kiedy wśród wszystkich innych ubranych na ciemno, stosownie do sytuacji, "wyróżniałam" się strojem bardzo kolorowym, bo tylko tak ubrana czułam się w ten dzień i w tej sytuacji dobrze. Już kilka lat temu bliska koleżanka zauważyła, że im gorzej się czuję, w im większej czarnej dziurze jestem, tym bardziej kolorowo i odważnie się ubieram. Chyba patrząc w lustro, nie chcę się sama w swym smutku jeszcze bardziej pogrążać i pewnie też nie mam ochoty nikogo moim stanem obciążać. Po prostu odwracam uwagę strojem od siebie, ale czuję się tak dobrze, więc nie jest to ani maska, ani przebranie. Gdy piszę lub mówię otwarcie, jak jest ze mną, często słyszę: - Co Ty mówisz, przecież tego wcale nie widać. Taki widocznie jest mój plan. Wieczna bezwiedna mistrzyni kamuflażu w każdej kategorii.
      A tak serio, to chyba po prostu kolory są moją ucieczką i terapią, używam ich i lgnę do nich tym bardziej, im gorzej ze mną. Dlatego tak marzę o kolorowej ulicy, o tym, że ludzie zakładają na siebie, co chcą i jak chcą, bez obaw o to, co inni pomyślą o nich, bo nikt już nie zwraca uwagi na to, na pewno krytycznej. Ci, którzy chcą być klasyczni i eleganccy, są tacy. Ci, co lubią szarość i spokój w stroju, tak się ubierają, a ci, którzy lubią kolor, szaleństwo i energię po prostu nie czują się niczym ograniczeni. I nikt nikomu nie narzuca swojej, bo mojej mojszej filozofii, czy sposobu życia. 
     Na tym kończy dziś swój wywód marzycielka i idealistka, a fe ;)

sobota, 17 listopada 2018

Trochę beznadziejna próba sił

  Zamarudziłam wczoraj w tym poście okrutnie standardowo. Współczuję wszystkim, którzy musieli to czytać, w tym dziś także sobie ;) Postanowiłam to wszystko wykasować i trochę pomilczeć w zamian, bo podobno uczucia są wymowne, nawet wtedy, kiedy milczą. Tego się będę teraz trzymać, dla zdrowia ogólnego, oby nie chwilowo ;) 

  Oczywiście wszystko co mam na sobie pochodzi z lumpeksów i jest naprawdę w idealnym stanie i świetnej jakości. Od tego całego stylu, to ja już się trzymam z daleka, ale oddajmy chociaż szmatom trochę honoru i posądźmy je o odrobinę szlachetności :) 



środa, 14 listopada 2018

MODA I WOLNOŚĆ????

Kiedy się zastanawiam, co jest dla mnie ważne w modzie, dlaczego tak się jej te prawie 3 lata temu uczepiłam z sensem, czy bardziej bez niego, to poza możliwością realizowania się przez jakiś czas może w pewien twórczy sposób i inspirowania innych, najważniejsza jest dla mnie radość z zabawy modą i bezgraniczne poczucie wolności. Bez tej wolności nie ma dla mnie tej radości. Ta modowa wolność jest u mnie szeroko pojętą wolnością, wygląda na to, że wręcz światopoglądową.

Mam na myśli WOLNOŚĆ wyboru,
WOLNOŚĆ zarówno do jak i od
ale bez odwiecznej  atawistycznej WALKI o SWOJE.

- wolność do i od zasad i reguł
- wolność do i od trendów
- wolność do i od marek i metek
- wolność do i do jakości i szlachetności
- wolność do i od bycia stylowym
- wolność do i od posiadania klasy
- wolność do i od posiadania własnego stylu
- wolność do i od podziwiania ikon mody
- wolność do i od dobrych proporcji sylwetki
- wolność do i od bycia fit
- wolność do i od kopiowania
- wolność do i od spełniania oczekiwań
- wolność do i od bycia silnym
- wolność do i od złośliwości i uszczypliwości

Powiedzcie mi proszę, czy muszę wyjaśniać i rozwijać te wątki?

   Kiedy piszę, jak bardzo jestem bez sił, to nie wyobrażam sobie, że może być jeszcze gorzej
ale tak niestety się dzieje, dzień po dniu. Coś muszę zrobić, poogarniać, bo jak przypomnę sobie siebie i swoją energię z początków bloga, to tylko wyć mi się chce. Nie mam pojęcia, co będzie na blogu już i tak osieroconym, i na fb, który miał być tą przyjemną odskocznią, a wysysa ze mnie ostatnie soki, bo taki wrażliwiec ze mnie, że byle co mnie boli, a to nie spotyka się ze zrozumieniem. Zazdroszczę wszystkim, którzy będąc w jakimś wspaniałym punkcie teraz, są tacy pewni, że tak będzie zawsze, czego im przecież życzę z całego serca, choć sama tego nie zaznałam.
    Nie mogę słuchać, że skoro publikuję coś publicznie, to powinnam się liczyć z każdą opinią, także niemiłą, czy krytyczną. Liczę się i to bardzo, rozum wie dobrze, że ludzie są tylko ludźmi, nawet gdy prosisz ich o łaskę, ale serce wrażliwca nie sługa, nie skamienieje na zawołanie i boli o byle co. Nie unosi czytania, że ktoś przeraźliwie chudy, ktoś ohydnie gruby, że wymięte ubrania, że paskudne szmaty, że ktoś pisze coś, bo może, bo ma prawo. Bolą go różne zbyt mocne, nieadekwatne i niepotrzebne słowa. Boli, gdy wymachuje się szczerością jak flagą, by wyrażać niepotrzebnie przykre i krzywdzące opinie, nawet jeśli oparte na faktach, nawet jeśli słuszne, to niepotrzebnie dla kogoś bolesne. Boli mnie brak zrozumienia dla naszej różnorodności, brak zrozumienia dla siły, ale i dla słabości, po prostu brak empatii. Boli mnie w sobie też.
   Nie wiem, czy kiedykolwiek w moim życiu skończy się mój wewnętrzny bunt przeciwko krytykanctwu, wymądrzaniu się i jałowym dyskusjom. Zaraz usłyszę, że w takim razie nie nadaję się do ludzi, do społeczeństwa i  .... OK, ja to bardzo dobrze wiem. Chociaż  Ci krytykanci to może są wyjątki, ale mamrot zawsze widzi, czuje i przeżywa ich najbardziej, dlatego nie wie, co pocznie.
   Na pewno natomiast nie chce udawać hurra przeszczęśliwca, gdy nie ma jednej rzeczy, poza tuleniem się do Lakiego, która by przynosiła mu trochę radości. Choć musi przyznać szczerze, że takim hurra przeszczęśliwcem na początku bloga był, ale co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr. Prawdopodobnie, jeśli nie stanie się tak, że wszyscy go znienawidzą, albo tylko po prostu opuszczą, ciąg dalszy nastąpi, bo trzeba z żywymi naprzód iść i tu dziękuję za każdy dzień tego życia z żywymi ...

Puszczam sobie tego posta i nie wiem, czy za chwilę go nie wyrzucę, szczerze i serio, nie wiem nic o tym, co będzie ze mną za chwilę, choć raczej na pewno nie będzie euforycznie, to jedno chyba wiem na pewno.
 

piątek, 2 listopada 2018

Rozrachunek na sumieniu i bardzo wątpliwe postanowienie poprawy.


Kochani.

Z moją wewnętrzną szarpaniną macie już do czynienia bardzo długo. W zasadzie nieustannie od ponad roku. Myślałam, że ten przedłużony odpoczynek, który zarządziłam sobie od bloga w sierpniu, wystarczy, ale nie jest tak. Pogrążam się coraz bardziej i na całym życiu, także blogu, coraz bardziej to się odbija. Każdego dnia nie mogę się nadziwić, że jeszcze głębiej można, że wciąż są kolejne dziury w dnie. Dlatego postanowiłam, że nie pokażę się na blogu, póki nie zrobię ze sobą porządku. 
   
Prawdopodobnie nadal, może przez jakiś czas, może dłużej, będę jeszcze publikować modowe, czy wnętrzarskie inspiracje na fb. Przeglądanie ich sprawia mi jeszcze odrobinę przyjemności i tą mogę się dzielić. Natomiast nie wiem, czy czasem nie zablokuję pod moimi postami na fb możliwości komentowania, chociaż tyle wspaniałych reakcji i ogromne wsparcie w komentarzach dostaję od Was. Po prostu jestem za słaba i na te krytyczne opinie, o czym już wielokrotnie informowałam, ale też na te pozytywne. Te pierwsze nie znajdują u mnie żadnego logicznego uzasadnienia, poza demokratyczną możliwością wypowiadania opinii, co moim zdaniem dla osoby empatycznej chyba nie jest wystarczającym alibi do sprawiania innym, może mniej silnym wewnętrznie, choćby przypadkowej przykrości. Te drugie rozklejają mnie i wpędzają niechcący w poczucie odpowiedzialności i winy, a ja nie mogę się już bardziej rozklejać, już nie ma czego rozklejać. Nie mogę dawać żadnej pożywki mojej przewrażliwości, jeśli chcę w ogóle przetrwać.
   
Całkiem możliwe, że nie będę też brać udziału w wyzwaniach Phenomenal Us, bo nawet na swoje odgrzewane kotlety nie mogę już spokojnie i z dobrymi uczuciami patrzeć. Natomiast będę, o ile to możliwe robić z nich zbiorówki. 
   
Na pewno nie będę uczestniczyć i udzielać się w żadnych innych aktywnościach i działaniach. Trzymam za to wszystkie moje kciuki za powodzenie i efekty akcji Widzialne Fenomenalne i za wszystkie inne sytuacje i pomysły, które z tego wynikną, czy powstaną. Ja zawsze chciałam być niewidzialna, dlatego powstała Lumpola, dlatego czasem mój żal o niezrozumienie tego, że jestem tylko swoją modelką, że nie pokazuję siebie. Ostatnio często nawet chciałabym po prostu zniknąć, albo zasnąć i się nie obudzić, dlatego nie potrafię fizycznie w takich akcjach uczestniczyć, w zasadzie w żadnych. Natomiast w rozumieniu społecznym, jako kobieta i blogerka przesłanie rozumiem i całą sobą popieram.

Nie chcę dołączyć do uśmiechniętego kolażu fotek tych, którzy przegrali ze sobą już raz na zawsze. Wprawdzie wiem, że, nawet jeśli kiedyś będzie ze mną dobrze, to tylko na chwilę, bo ostatnio poweru wystarczyło mi na 2 lata. To były piękne 2 lata, pełne niezwykłej energii i radości, także wielu osobistych sukcesów, do których zaliczam założenie bloga. Jestem za nie wdzięczna życiu i losowi, i po cichu liczę na chociaż jeden taki rok jeszcze kiedyś. Będę go wtedy naciągać jak gumkę od majtek, jeżeli chłopak do mnie zdąży.

Proszę nie piszcie, że przejdzie, minie, że mam się wziąć w garść, że może dodać mi roboty, albo że mam wyjść do ludzi. Nie piszcie proszę także nic wzruszającego, nie uwierzę, nie uniosę, tylko do bólu wypłaczę.
Po prostu trzymajcie kciuki i serio mam nadzieję do zobaczenia.

sobota, 27 października 2018

Żadna tam Power Woman

Nie chcę dziś marudzić, bo tytuł posta mówi sam za siebie, dlatego tylko zdjęcia. Wybaczcie. Buziaki. Oczywiście wszystko z lumpeksu, poza pierścieniem środkowym po mamie :)



poniedziałek, 22 października 2018

PHENOMENAL US - Challenge 28

Dziewczyna rajdowca / Racer's Girlfriend


Niestety nie mam dobrych wieści. Trochę już nie bardzo wiem, na co zrzucić przewinę, dlatego nie będę owijać w bawełnę, wełnę, czy pajęczynę, bo w boczek, wcale nie chrupiący, już owinęłam skutecznie. Może i miałabym co pokazywać, oj tak. Może i miałabym pomysły, to na pewno. Wciąż jednak nie mam energii i nie mam przede wszystkim modelki. Moja modelka się rozsypała nie jak Rozsypaniec, o nie, dużo skuteczniej i nie potrafi się pozbierać do czegokolwiek, mimo starań usilnych, nie tylko jej, czy moich, bo Waszych też serdecznych przecież. Dlatego o ile w ogóle, liczę wciąż, że tymczasowo, będę Was karmić odgrzewanymi kotletami, jeśli znajdę jakoweś tematycznie na zadany temat. A co do reszty pozostałej, to daję temu Panu Czasowi dużo czasu na wszystko, nie będę go popędzać i już. Po prostu niech się rozpędza powoli z namysłem albo i bez niego, albo niech zahamuje gwałtownie, że konie z kopyt wyskoczą. Co by nie wymyślać widoki wydają się marne, ale może niepotrzebnie ;))

#phenomenalusdziewczynarajdowca #phenomenlusracersgirfriend


NA ZDJĘCIU MOJE ODWIECZNE MOTTO
NO I Z TEGO CO ....?
NO I TYLKO PSTRO
BO JUŻ PRZECIEŻ NAWET NIE PSTROKATO




poniedziałek, 15 października 2018

PHENOMENAL US - challenge 27

W kolorze liści / Autumn Colours


Dziś, zamiast pisać treściowo treściwego posta, chciałam dedykować Wam słowa z piosenki Perfektu "Nie mogę Ci wiele dać", ale przeczekałam siebie trochę, dałam czasowi trochę czasu, albo bardziej Panu Czasowi, bo przecież z szacunkiem do Niego i jednak spróbuję coś napisać, choć nie będzie to wciąż "to coś".

poniedziałek, 8 października 2018

PHENOMENAL US - challenge 26

Plastic Fantastic


"Szczerze to nie wiem, co pisać". Tak zaczęłam mojego poprzedniego posta, pierwszego po "powrocie". Dziś bardzo wiem co pisać, ale ani trochę nie mam siły. Wysysają mnie, niestety tylko z energii, różne dziwne dysputy na fb, w które nie wiem, dlaczego się wdaję, kie licho wie ;) Mam nadzieję, że kiedyś się skończą. Ufff, może to już :) Nie mam też sił, bo coś mnie zaczyna rozbierać, oby nie do rosołu, bo będzie tusty, jak te włosy po tygodniu, fuj :) A propos przypomniała mi się taka historyjka, jak robiłyśmy z siostrami test "Jakim jesteś dniem tygodnia" i jednej wyszedł czwartek, co mój kilkuletni wtedy syn skwitował "Haha, tłusty czwartek" ;)

poniedziałek, 1 października 2018

PHENOMENAL US - challenge 25

Dziewczyny lubią brąz / Girls like Brown


Szczerze to nie wiem, co pisać. Przez ostatni tydzień każdego dnia miałam inny pomysł, by ostatecznie wylądować znów w totalnej niemocy i w znanym miejscu "wiem, że nic nie wiem". Chciałam się tłumaczyć, obnażać, robić coming outy, zapobiegać. Choć nie mam sił na nic, to jednak poniżej okazało się, że jednak to robię. Zdjęcia zrobiłam wcześniej, nawet z przyjemnością i to na 3 wyzwania z kolei, co daje jakąś dziś wciąż wątpliwą nadzieję na jakiś ciąg dalszy. Nawet nie potrafię szczerze podziękować tym, którzy cierpliwie na mnie czekali, bo nie wiem, czy to był dobry pomysł, czy w takiej mojej marnej mamrotnej kondycji nieustającej nie jestem dla nich wampirem zbyt energetycznym.





czwartek, 6 września 2018

Zagubiona poza akcją

Poczułam potrzebę napisania czegoś w tym tutaj miejscu. Mój blog jest uśpiony, już ponad zakładany czas, ale ja bardzo za nim tęsknię, bardzo tęsknie za tamtą sobą. Niestety nie mam zupełnie sił i ochoty, by robić nowe zdjęcia. Może dlatego, że moje kupowane bardzo na wyrost ciuchy oversizowe dawno przestały takimi być i już się w nie nie mieszczę powoli. Nie jest tak, że nie mam pomysłów, ja po prostu nie chcę ich mieć, zablokowałam się. Nie wiem też o czym pisać, bo coraz mniej wiem. Publikując różne modowe i wnętrzowe inspiracje na fb, także takie z dziewczynami plus size, próbuję sama siebie zmotywować, nakarmić, naładować, ale skutek jest odwrotny, czego się w sumie spodziewałam. Efektem jest pragnienie doskonałości i pobudka pogrzebanego świadomie, i celowo perfekcjonizmu. Znając siebie i mając ponad półwieczną wiedzę, że to może mnie tylko spalić na popiół, z którego żaden feniks, wolę robić NIC i zagrzebuję się w czeluściach marnego mniemania o sobie, zagrzebuję się przy okazji miotając i tracac resztki sił. Serio brak mi już pomysłu, jak to okiełznać, uporządkować, nadać kierunek ze zwrotem, a nie z powrotem. Czekajcie na mnie, bo chyba kiedyś tu zawitam znów. Tymczasem będę siebie i Was karmić czasem odgrzewanymi kotletami i inspiracjami na fb, bo to jeszcze mi się nie znudziło. Pomyślałam sobie, że spróbuję dziś wyłowić i przypomnieć tu moje ulubione stylizacje, takie najbardziej moje, moje, ale czy mi się to uda? W jednej chwili myślę, ale to fajne, by w drugiej, że marność nad marnościami. Także moje inspiracje na fb są takie raz energetyczne, za 5 minut pastelowe, uspokajające. Zastanawiam się często, czy powinnam zazdrościć tym osobom, które do każdego posta, zdjęcia mają komentarz, taki jednoznacznie konretny i zasadniczny "AJA to, AJA tamto, AJA tak", bo ja im wiecej wiem i widzę, poznaję, tym mniej mam pewności jakiejkolwiek, dlatego się pewnie tak miotam. Dziś to by było na tyle. Kiedy znów tu zajrzę nie wiem. Moi ulubieńcy na ten moment to chyba .... 







niedziela, 15 lipca 2018

Wywiad dla Kobieta XL


Dziś chciałam Was nieśmiało zaprosić do przeczytania wywiadu ze mną Magdaleny Gorostiza dla Kobieta XL, portalu o wszelkich obliczach życia dla kobiet myślących, mających szerokie horyzonty, Kobiet XL duchem. To bardzo miłe ze strony Magdy, że wyszła do mnie z taką propozycją, że doceniła, to co robię, chociaż, chyba do końca nie była świadoma tego, co robi ;) Jestem Magdzie bardzo wdzięczna za takie doświadczenie, chociaż nie byłam i nadal nie jestem przekonana, czy to jest dobry pomysł. Nie czuję się autorytetem i nie lubię wypowiadać opinii, ale postanowiłam podjąć rękawicę, by upewnić się, że wypowiedzi publiczne nie są moją bajką ;)

Tutaj dla chętnych i życzliwych link do wywiadu, który może stanowić pewne podsumowanie jakiegoś etapu w moim blogowym życiu:  WYWIAD  DLA  KOBIETAXL

środa, 11 lipca 2018

Diagnoza z dedykacją :)

Ponieważ bardzo ważny dla mnie KTOŚ upomniał się o nowy post, pozwalam sobie na coś, co nie jest typowe dla mnie, a może właśnie jest, na taki rodzaj auto wiwisekcji.
Przeglądając kiedyś kolekcje z wybiegów na aktualny sezon, pozrzucałam sobie niektóre stylizacje, które jakoś mnie do siebie przyciągały, oczywiście w celu bezpardonowego plagiatowania :) Trochę o nich zapomniałam, a teraz pogrupowane, będą jak znalazł, by samą siebie zdiagnozować.


CO OLUSIA WYBRAŁA DLA SIEBIE Z KOLEKCJI SS 2018
czyli
DOWODY WINY, jeśli nie ZBRODNI


ACE&JIG



sobota, 7 lipca 2018

Retro to, czy boho to, czy byle co?

W przerwie między kolejnymi wyzwaniami PHENOMENAL US wyskakuję z taką zamieszaną stylówką. Zapraszam do oglądania, do czytania niekoniecznie. Zachęcam także do życzliwego i szczerego komentowania :)



poniedziałek, 2 lipca 2018

PHENOMENAL US - Challenge 17

BOHO

Dziękuję za wszystkie komentarze do poprzedniego posta, chociaż był jakby niekompletny i ja taka w rozdarciu, co zresztą niestety wcale nie ustępuje. Dziś czas na kolejne wyzwanie PHENOMENAL US i na moją wersję BOHOmazów, które prywatnie nie są moją bają, ale jak wszyscy wiedzą, blogowo modowo każda baja jest moja :)


środa, 27 czerwca 2018

Podrygi w żółtym fartuchu / Shivers in a yellow apron

Dziękuję za wszystkie komentarze do poprzedniego nobliwego i zachowawczego posta. Używam tych określeń, bo jestem nimi zauroczona i po prostu zgadzam się całą sobą z taką opinią. Odbieram ją nawet jako komplement, bo naprawdę trudno było mi zrobić taką spokojną stylizację. Większość energii blogowo zużywam właśnie na samoograniczanie, a nie na ekspresję. 


poniedziałek, 25 czerwca 2018

Miejskie safari 2 / Urban safari 2

Dziękuję za wszystkie komentarze do mojego ulubionego skarpetkowego zestawu. Dziś totalny falstart, bo post niedokończony. Tymczasem ze względu na dopadające mnie ponownie zniechęcenie, puszczam wyłącznie zdjęcia, a ze względu na pogodę nie te, które miały iść, tylko bardziej adekwatne, dlatego chwilowy brak treści. Obiecuję, że uzupełnię posta, nawet może jeszcze dziś, chyba że zniechęcenie ze mną wygra. Żeby je przełamać musiałam posta puścić tu i teraz, cnotę cierpliwości zachowuję na inne okazje :)

EDIT - trochę już dokończyłam ;)

środa, 20 czerwca 2018

Kontrastowe przeszycia / Contrasting stitching


   Mamy już za sobą kolejne rekordowe 16 wyzwanie PHENOMENAL US i mogę przystąpić do mojego ponownego ataku skarpetkowego :) Znów wyskakuję przed czasem, więc może po tym poście być dłuuuuuga przerwa, bo już nie mam zapasów zdjęć :) W tym moim blogowaniu serio, serio, bardzo serio nie obchodzi mnie, czy coś jest dziwne, inne, zaskakujące, kontrowersyjne, indywidualne, moje, czy nieoczywiste. Interesuje mnie tylko to, czy pomysł jest fajny, czy mi się całość kompozycyjnie zgrywa i mnie samej po prostu najzwyczajniej podoba. A jak coś mi się podoba, to mogę to ogrywać na tysiąc sposobów, jak teraz te same skarpetki :) Drugą, a w zasadzie pierwszorzędową rzeczą dla mnie jest to, czy Wy coś z tego macie, ale to już wiadomo, bo powtarzam to bez końca :) 



poniedziałek, 18 czerwca 2018

PHENOMENAL US - challenge 16

Dziki Ogród / Wild Garden


Bardzo jestem Wam wdzięczna, że trwacie przy mnie, mimo tych śmiesznych i nudnych skarpetek :) Dziś mały odpoczynek przed prawdziwą petardą skarpetkową, taką, że być może niektórym skarpetki z nóg pospadają ... To takie trochę żarty, nieudolne, bo nigdy taki efekt nie jest moim celem. Natomiast wdzięczność moja jest szczera i bardzo na poważnie :) Dziś kolejne, tym razem ogrodowe lub ogrodnicze, jak kto woli, wyzwanie naszej fejsbukowej grupy PHENOMENAL US. Jestem pewna, że interpretacje tematu będą bardzo różnorodne, wręcz niewiarygodne. Mój Dziki Ogród jest trochę tajemniczy, może nawet mroczny. Próbuję go momentami odczarować uśmiechem, zresztą też nieudolnie :)

#phenomenalus #phenomenaluschallenge #phenomenalusdzikiogrod #phenomenaluswildgarden


czwartek, 14 czerwca 2018

Sukienka w niebieskie prążki / Dress in blue stripes

Dziękuję bardzo za tak miłe przyjęcie mojej ostatniej różowo-zielonej stylizacji. Pasjami uwielbiam dowiadywać się, że kogoś czymś zainspirowałam, czymkolwiek, kolorystyką, połączeniem, pomysłem, najmniejszym drobiazgiem. Komentarze z taką informacją sprawiają mi przeogromną radość i dają prawdziwego motywacyjnego kopa, w zasadzie są mi do blogowego trwania niezbędnie potrzebne :) Mimo to stąpam znów brawurowo po cieńkim lodzie, bo po opcji romantycznej przyszła u mnie przedwcześnie pora na kolejną skarpetkową. Może się tak szybciutko wystrzelam z pomysłów i w końcu dam Wam spokój, a może po prostu w końcu zużyję te skarpetki, które tak sobie upodobałam i też będzie spokój. Bo to moje serdeczne upodobanie, nic mniej, nic więcej. Nie kieruje mną ani chęć przekonania Was do nich, ani zwrócenia uwagi na siebie, czy wzbudzania kontrowersji. Dla mnie jest to po prostu element kompozycji, który bardzo mi się podoba, nawet jak w pośpiechu zaczyna zjeżdżać :) 


niedziela, 10 czerwca 2018

Blade róże i khaki / Pale roses & khaki

Dziękuję za wszystkie komentarze do mojego kolorowego, lnianego zestawu. Dziś mała przerwa od skarpetek, tylko dla zmylenia przeciwnika :) Pogodowo mamy już lato pełną parą i blogi dopada uśpienie. Próbuję się tym nie zniechęcać, o co też Was proszę, nie usypiajcie i zaglądajcie :)



czwartek, 7 czerwca 2018

Letnia lniana garsonka / Summer linen suit

Ten len się do mnie przypiął skutecznie i serdecznie :) Był już kontrastowy granatowo-karmelowy, stonowany piaskowy, a teraz przyszedł czas na bardzo kolorowy o wzorach żywcem zdjętych z kuchennych ściereczek, zasłonek, czy obrusów :) 


poniedziałek, 4 czerwca 2018

PHENOMENAL US - challenge 15


Piasek pustyni / Sand of a Desert

Dziękuję za wszystkie komentarze do moich postów. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne, wszystkich niecierpliwie wyczekuję i każdą szczerze doceniam. Dziś kolejne wyzwanie fejsbukowej grupy PHENOMENAL USktórego tematem jest "Piasek pustyni". Myślę, że możliwości interpretacyjnych jest mnóstwo. Mnie ten temat kojarzy się z naturalną kolorystyką i stylem safari. Na pewno jednak Fenomenalne znajdą niejedno fajne tajne obejście i uzasadnienie innego, nawet najbardziej szalonego i kolorowego pomysłu :) Kibicuję! :) Ja ponownie materiałowo będę naturalna. Za to kolorowo wyjątkowo nudna, bo neutralna ;) 

Moje zdjęcia znów kiepskie i prześwietlone, bo ja w kiepskiej formie, ostatkiem sił łapiąca dziury w deszczu pomiędzy burzami. Umówmy się, że ta sesja, to taka niewyraźna fatamorgana, która się zdarza w poziomym słońcu na piaskach pustyni, a na którą nikt się naprawdę nie nabierze, coś jak odrzucone klisze z ostatnich scen "W pustyni i w puszczy", a ja jestem raczej Stasiem, nie Nel ;)



wtorek, 29 maja 2018

Pogodzona z naturą / In harmony with nature

Jak fajnie, że jeszcze Was śmiertelnie nie nudzę i zostawiacie komentarze pod moimi postami. Jest to dla mnie bardzo cenne i ważne. Nie wiem, ile będę miała lat, gdy w końcu pozbędę się tych wszystkich wątpliwości i uwierzę w siebie, pewnie ze 150. Dziś post o naturze pełnej sprzeczności i podobieństw ;) Pierwsze podobieństwo, to zbieżność mojego tytułu z tytułem posta Małgosi z bloga Poinot Noir Fashion na instagramie. Pozdrawiam Małgosię naturalnie bardzo serdecznie :) 


czwartek, 24 maja 2018

Czarno-białe kwiaty z różowym przybraniem / Black and white flowers with pink trim

Nie mogę mieć gotowych postów, bo jak mnie coś nagle zastresuje, to puszczam posta przed czasem. Tak się właśnie stało .... chyba ma mnie to uspokoić i pocieszyć, ale to już raczej nie zależy ode mnie, w zasadzie tylko od Was :)

Tymczasem, zanim to pocieszenie i uspokojenie może nastąpi, bardzo dziękuję za wszystkie cudowne komentarze do mojego przedziwnego FOLKU, do którego sama miałam uczucia bardzo zmieszane :) Dziś, w kolejnej przerwie między wyzwaniami PHENOMENAL US stylóweczka moim zdaniem w dużym kontraście do poprzedniej, bo kolorowo i stylowo bardzo uniwersalna, taka dla każdego, prawdziwa ready to wear, co staram się udowodnić linkami na końcu, chyba już ostatnimi na moim blogu. I ponownie przepraszam za prześwietlone zdjęcia, najbardziej przepraszam osobę, która już dawno chce mi w tym temacie pomóc, a ja po prostu się wstydzę ... 



poniedziałek, 21 maja 2018

PHENOMENAL US - challenge 14

Folk to nie obciach / Always Funky Folk Ideas


Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze do mojej Lumpoli a'la Miu Miu. Dziś kolejne wyzwanie fejsbukowej grupy PHENOMENAL USktórego tematem jest "Folk to nie obciach". U mnie to raczej obciach, bo bardziej przebranie, niż ubranie, ale: - trzeba zjeść tę (limonkową) żabę, jak mawia znajomy stolarz, który wcale nie jest aż takim smakoszem ;) 

piątek, 11 maja 2018

Lumpola a'la Miu Miu ;)

Bardzo dziękuję za wszystkie wspaniałe komentarze do mojego Męskiego Akcentu :) Dziś, w kolejnej przerwie między wyzwaniami PHENOMENAL US stylóweczka w klimacie ostatniej kolekcji Miu Miu. Nie inspirowałam się nią bezpośrednio albo o tym zapomniałam ;) Dlatego, gdy dawno temu puściłam moje "just trying" z tym zestawem na chwilę na insta i właśnie takie skojarzenia w komentarzach przeczytałam, zdziwiłam się baaardzo mile, i jak się okazało także baaaardzo słusznie :) Te moje chyba "podklatkowe" inspiracje możecie zobaczyć na końcu posta :) 


poniedziałek, 7 maja 2018

PHENOMENAL US - challenge 13

Męski Akcent / A Little Bit of a Gentleman


Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze do mojego Miejskiego Safari. Dziś kolejne wyzwanie fejsbukowej grupy PHENOMENAL US, którego tematem jest Męski Akcent

piątek, 27 kwietnia 2018

Miejskie safari / urban safari

Bardzo dziękuję za wszystkie cudowne komentarze do moich Kolorowych Kratkowanek :) Dziś, w kolejnej przerwie między wyzwaniami PHENOMENAL US dużo bardziej spokojny i stonowany w kolorach zestaw. Moim zdaniem, to taki łagodny styl safari z dedykacją na spacer z przyjaciółmi: wieczorowy, miejski, wiejski, długo- lub krótkoweekendowy lub urlopowy :) Życzę Wam i sobie naprawdę pięknego dłuuugiego weekendu, nawet jeśli jest pracowity i .... do zobaczenia 7 maja w Męskim Akcencie :))

poniedziałek, 23 kwietnia 2018

PHENOMENAL US - challenge 12

Kolorowe kratkowanki / Colourful plaid


Bardzo dziękuję za wszystkie rocznicowe gratulacje i życzenia oraz za wspaniałe komentarze do mojej pastelowo-kwiaciasto-babciowatej stylizacji. Dziś kolejne kratkowane wyzwanie fejsbukowej grupy PHENOMENAL US. Bardzo lubię te wyzwania i czekam na nie z niecierpliwością. Cieszę się z naszej bezkonkursowej reguły, bo gdyby to był konkurs, raczej nie brałabym udziału. Wystarczy mi, że ścigam się sama ze sobą, to mi daje wystarczająco popalić. Mam nadzieję, że ten Fenomenalny pomysł będzie trwał, że będzie się rozwijał w kierunku jeszcze większej ilości ciekawych interpretacji tematów, że coraz więcej uczestniczek weźmie udział w naszej zabawie, żeby poczuć tę frajdę z radosnego modowego kombinowania, wymyślania i przede wszystkim współdziałania :) Zachęcam i serdecznie zapraszam wszystkich chętnych, nie tylko blogerki :) Każda osoba, która chce przedstawić swoją swobodną interpretację naszych modowych tematów, jest w naszej grupie bardzo mile widziana. Osoby zainteresowane uczestnictwem, które nie są na FB, bardzo proszę o kontakt: olabonk1@gmail.com :) Postaram się na bieżąco informować o wszystkich działaniach grupy i wspierać merytorycznie :)



ZAKRATKOWANE FENOMENALNE

sobota, 14 kwietnia 2018

Pastele i kwiaty na drugie urodziny bloga :) / Pastels & Flawers for second anniversary of the blog

Bardzo dziękuję za wszystkie cudowne komentarze do mojej Tęczy :) Dziś, w dłuuuugiej przerwie między kolejnymi wyzwaniami PHENOMENAL US, następny zwyklak, tym razem pastelowy, kwiatowy i letni, no i choć zwyklak, bo tak planuję biegać bez okazji na co dzień latem, to dziś jest urodzinowy :) Czasem mogę w nim zamienić elegancki płaszczyk na dżinsową katanę :) 

Nie mogę uwierzyć, że to już 2 lata, i że wciąż ze mną wytrzymujecie, że znosicie dzielnie moje zmiany nastroju, zmieszane uczucia i słabą silną wolę :) Głębokie pokłony, gorące uściski, słodkie buziaki i fanfary dla Was! :) DZIĘKUJĘ! :)) 


poniedziałek, 9 kwietnia 2018

PHENOMENAL US - challenge 11

HOT : Po każdej stronie tęczy/On Both Sides of the Rainbow


Na dzisiejsze tęczowe wyzwanie grupy PHENOMENAL US trochę się osobiście naczekałam. Ponoszę całą odpowiedzialność za ten pomysł, bo to ja się na niego uparłam jeszcze zimową porą, gdy tylko zobaczyłam, że tęczowe paski i wielobarwne wzory będą w tym sezonie bardzo trendy. No i przede wszystkim chciałam przywołać wiosnę ich energią :) Przesunięcie terminu tematu spowodowało u mnie zmianę koncepcji, ale też pozwoliło ją dopracować, bo w międzyczasie znalazłam tę pasiastą bluzeczkę i zielony krótki płaszczyk, czy kurteczkę. Dzięki temu wszystko fajnie kolorowo wiosennie się zgrało :)



TĘCZOWE FENOMENALNE