Punkt widzenia
Już wspominałam, że miałam bardzo feralną niedzielę. Po tygodniu przeziębienia, potwornie męczącego kataru i podłego samopoczucia był to pierwszy dzień ulgi, więc postanowiłam go spędzić rodzinnie. Umówiliśmy się na obiad z Wawrzkiem i jego dziewczyną Martyną w Croatii, a potem chcieliśmy w domu pograć w różne gry. W drodze powrotnej z Croatii wstąpiłam do Żabki po winko, gdzie w wyniku zamieszania pierwszy raz w życiorysie zostawiłam na ladzie telefon. Kiedy po niego wróciłam, już go nie było, ktoś go już przytulił. Całe popołudnie spędziłam więc z Wawrzkiem, jeżdżąc po salonach Plusa i na policji, bo Tados był po piwku, a Martyna dzielnie oglądała z nim w tym czasie mecze siatkówki. Bardzo późnym wieczorem trafiłam do Gosi, która ponownie pożyczyła mi swojego zapasowego telefonu, i poświęciła swój czas, żeby mi w nim wszystko poustawiać. Ponownie, bo jakieś pół roku temu stłukłam szybkę w moim telefonie i zanim oddałam ją do wymiany, Gosia zrobiła mi mozolnie kopię wszystkich ważnych kontaktów. Nie wiem, co ja bym bez niej zrobiła! Wtedy bardzo złorzeczyłam na swoją pechową sytuację, ale gdyby nie ona, dziś byłabym bez niczego, odcięta od świata. Gdy wróciłam od Gosi w nocy z pożyczonym i zaopatrzonym telefonem, okazało się, że zamiast ładowarki laptopa włączyłam do prądu toster, który w tym czasie TYLKO rozgrzał się do czerwoności ... Następnego dnia zadzwoniła moja nadlękowa mama, przerażona, bo nie potrafiła się do mnie dodzwonić w niedzielę, a wie, że ja do telefonu jestem raczej przyrośnięta ... Kiedy opowiedziałam jej, co się wydarzyło, westchnęła z ulgą i podziękowała mi za "dobre wiadomości". Ja byłam rozwalona całą tą złą passą, a ona przeszczęśliwa, że nic mi się nie stało. Dwa dni później opowiadałam całą historię Wiesi, która skwitowała ją z uśmiechem tymi słowami "Ty to jednak jesteś w czepku urodzona". Podejście mojej mamy i Wiesi pomogło mi spojrzeć na całą tę sytuację, tak jak lubię, a nie pod wpływem zmęczenia i złych emocji. Bo przecież mam Gosię, dzięki Gosi mam kontakty i telefon, nie spaliłam domu, mam wokół ludzi, którzy mi pomagają, wspierają, troszczą się i stawiają do pionu :) W moim życiu wszystko dotąd było po coś, nie było przypadków. Myślę, że niedługo Wam opowiem, po co była ta cała niedziela, mimo, że zawiodła mnie moja intuicja, bo przecież jak zawsze nie miałam złych przeczuć ;)
Trochę o stylizacji
Mój dzisiejszy zestaw to długa letnia sukienka bez ramiączek z marszczonym karczkiem i naszytymi kieszeniami, uszyta z marszczonej prążkowanej biało czarnej grubszej bawełny. Sukienka miała halkę, którą usunęłam, bo moim zdaniem była niepotrzebna, tylko dodatkowo grzała. Ponieważ oprócz długości maxi, pasków i prążków, jestem zafiksowana ostatnio na warstwy, i nie za bardzo lubię pokazywać się odkryta, nałożyłam ją na białą koszulę z podobnego do sukienki bawełnianego, tłoczonego w prążki materiału. Dodałam ramoneskę z prawdziwej skóry, którą kupiłam za 40 zł w zeszłym roku, moje atłasowe czarne szpilko kaczuszki i słomianą torebkę kuferek na złotym łańcuszku z metalowym zapięciem. Bardzo chcę dla Was wykonać jak najwięcej zdjęć poza ścianą i drzwiami, ale to łączy się z gonitwą za sensownym oświetleniem w ogrodzie, co nam średnio wychodzi :( Na pocieszenie za to zawsze możemy liczyć na urocze towarzystwo Lakiego, z nadzieją, że to rekompensuje Wam słabą jakość zdjęć :))
Laki z wiekiem zrobił się niezwykle towarzyski, uwielbia z nami spędzać czas w ogrodzie :) Gdy słyszy ode mnie, że już z nim idę na huśtawkę, robi z radości piruety w powietrzu, biega i doskakuje jak szczeniak, prowadzi mnie do niej i z lubością turla się w trawie, by potem położyć się pod nogami i być najszczęśliwszym psem pod słońcem :) Jeżeli coś mnie jeszcze zatrzyma w domu, choćby muszę usiąść na chwilę do komputera i mu to mówię, czeka cierpliwie, kładzie się na moich nogach i tylko czasem sobie westchnie ;)
Dziś wszystko co mam na sobie pochodzi z second-handów.
Today I'm wearing everything from second-hand shops.
Ola jak widać masz świetnych ludzi wokół siebie,dla których szklanka jest zawsze do połowy pełna, super ,nic tylko się cieszyć !!;-)
OdpowiedzUsuńDobrego czasu zyczę ;-)
Wzajemnie Elu :)
UsuńSuper wpis... cała stylizacja nie za bardzo jest pode mnie, za to jestem fanką tej torebki. Pozdrawiam. Jestem tutaj.
OdpowiedzUsuńI tak się cieszę :))
UsuńZachwycająca, idealna, perfekcyjna !!!!!!!!!!!!! To by było na tyle !!!!!!!!!!! hahah Kochana :))) uwielbiam takie fasony - ala' mała dziewczynka do tego obowiązkowo biała koszula i oczywiście skórzana kurtka. Ale oczywiście nie byłoby tej perfekcji, gdybyś nie dodała hitu tego lata - czyli koszyka o nieoczywistym kształcie. Przecudownie :)))))))))) Jestem zachwycona :))))) Całuski - Margot :))))
OdpowiedzUsuńOch, Ty mój Siostrzaku Słodziaku :)) Dziękuję!! :)) Buziakuję :))
UsuńBardzo, bardzo piękna całośc, podobnie postępuję w kwestii nieodsłaniania nadmiaru ciała - ale tak perfekcyjnie jeszcze nigdy nie wyglądałam:(.
OdpowiedzUsuńCo do splotu rożnych dziwnych okoliczności - dobrze, że masz wokół siebie tych, których masz...i nieodmiennie zachwyca mnie ten jasmin. Moje sa malutkie...
Bardzo się cieszę, że Ci się podoba :) Nasz jaśmin rzeczywiście jest imponujący, bo na zdjęciach tylko małą część widać :)
UsuńBuziaki :)
Twoja mama ma rację,najważniejsze że Tobie ni się nie stało:)))))czasem są takie pechowe dni ale potem przychodzą piękne:)))śliczna maksi:))ja latem bardzo lubię takie długie sukienki:)))bardzo ładnie wyglądasz i świetna torebka:)))Pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńMoja mama ma rację i Ty masz rację Reniu :) Uwielbiam długie sukienki i spódnice :) Cieszę się, że Ci się podoba :) Pozdrawiam cieplutko :)
UsuńOlu, widzę, że długie sukienki rządzą ;) ... i paski ;) śliczna całość a skórzana ramoneska za 40 zł to luksus ;D Ty naprawdę w jesteś w czepku urodzono! :)
OdpowiedzUsuńa co do tych przykrych sytuacji, to mi zegarek się odpiął i spadł albo i nie, ale z pewnością ktoś się nim również "zaopiekował" ku mojej rozpaczy ;( takie sytuacje bardzo mnie dołują :(
Długie sukienki kochałam od zawsze, a paski kupiły mnie w tym roku bez targowania, więc jeszcze ich u mnie trochę będzie chyba ;) Cieszę się, że Ci się podoba, a z tą ramoneską to był fart bo była na wagę :) Buziaki :)
UsuńCo Cie nie zabije to Cie wzmocni :) Chce wierzyc,ze tak wlasnie jest :))) A stylizacja cudowna:) taka na miare wielkiej blogerki modowej :) Gorace trendy w najlepszym wydaniu:)Potraktowane z wielka swoboda,fantazja i stylem :)
OdpowiedzUsuńPS:Jesli jeszcze raz napiszesz cos o odgrzewanych kotletach to Cie ....:)
Jesteście z Margot wspaniałymi siostrami, takie cudne rzeczy mi piszecie :) To już nie będę o kotletach, będę o sucharach ;))
UsuńBuziaki Kochana :)
Olcia to miałaś podobną sytuację z tym, że ja nie mam zapasowego telefonu i moje znajome też nie mają, ale dobrze mi z tym odcięciem. Trochę mniej mnie w internecie, bo z telefonem łatwiej...:) a laptop to trzba włączyć i niewygodny jest, ale ta sytuacja oddaliła mnie od internetu i całkiem fajnie mi z tym. Twoja sukienka jest śliczna i Ty w niej. Jak zawsze mnie zachwycasz, buziole.
OdpowiedzUsuńDetoks od internetu bardzo by mi się przydał, ale wolałałabym o nim decydować sama ;) Dzięki Joluś za miłe słowa i pozdrawiam Cię cieplutko :))
UsuńAle historia Ola😲 A już miałam nadzieję, że ten telefon jednak ktos oddał....a wino chociaż dobre😃😃?
OdpowiedzUsuńStylizacja świetna, bardzo delikatna. Sukienka super! Całość zresztą teź....jak zawsze😉
Lucky to obowiązkowo musi byc na zdjęciu. Wypelnia wszystko😄
Słodziaķ!!!
Buziaki
Winem mój mąż poił na pocieszenie Martynkę, gdy ja jeździłam ogarniać z Wawrzkiem ;)) A historia jest grubsza, ale musiałam trochę przemilczeć ;) Cieszę się, że Ci się podoba :) I bardzo lubię gdy Lucky mi towarzyszy także na zdjęciach :)) Buziaki :))
UsuńGenialne zdjęcia z piesiem :)
OdpowiedzUsuń_______________
PorcelainDesire ♥
Pozdrawiamy :)
UsuńPiękna suknia, me gusta ;) :) W takiej warstwowości jednak chyba padłabym z przegrzania (ja gorąca dziewczyna jestem) :D Ale na chłodniejsze dni pewnie, że tak. Co do tej złej passy, to... kurde, dla jedengo dana sprawa to bułka z masłem, a innemu zawali się świat. Jak najwięcej luzu i stoicyzmu w takich passach życzę ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie o tym pisałam, że przez zmęczenie materiału zabrakło mi dystansu niestety, ale na szczęście się zreflektowałam nie bez pomocy oczywiście :)) Ja jestem zamarzluch, nawet teraz czasem pod 2-ma kołdrami, gdy reszta świata na jednej ;)) Buziaki :))
UsuńNo to miałaś ciekawe przeżycia, dobrze się skończyło, bo choć nie masz swojego telefonu to jednak od świata nie jesteś odcięta.
OdpowiedzUsuńMaxi rządzi ha!ha! Też nie lubię się odkrywać, warstw za dużo też nie lubię, kombinuje jednak, żeby nie pokazywać za wiele. Sukienka z warstwami i ramoneską na chłodniejsze dni lata super.
Lucky cudowny...pozdrawiam Olu, buziaki...
Tak Basieńko maxi rządzi i każdej dziewczynie pasuje, choć się je czasem przydeptuje ;) Buziaki Kochana :)
UsuńUwielbiam, i jeszcze raz uwielbiam sukienki maxi, a Twoja jest przecudna :) pięknie wyglądasz w tej stylizacji :)buziaki :*
OdpowiedzUsuńAle mi miło :)) Dziękuję i pozdrawiam cieplutko :))
UsuńPrzyjaciele są bardzo ważni szczególnie w takich przypadkach. Sukienka jest boska i przypomina mi podobne sprzed lat. Pozdrawiam Cię serdecznie i przepraszam, że częściej nie komentuję, ale ostatnio brak mi czasu.
OdpowiedzUsuńKrysiu walcz o swoje marzenia :) Bardzo Ci dopinguję! tym bardziej, że swoich nie mam ;) Tak, tych marszczonych karczków kiedyś było dużo, mnie ona ujęła prążkami i kieszeniami jak w fartuszku ;) Buziaki :)
UsuńCudna Pani i cudny pies.Izabela
OdpowiedzUsuńCudny komentarz :) Dziękujemy :)
UsuńCześć Olu :)
OdpowiedzUsuńCholerka, też kocham swój telefon... to z pewnością uzależnienie, bo przecież uwielbiam ludzi, a tam mam ich wszystkich (nie tylko na karcie sim)
Najważniejsze jednak mieć tych kokretnych pod ręką, oni zawsze pomogą spojrzeć na niektóre sprawy z dystansem :) Stylizacja mega... Pozdrawiam.
Cześć Kasiu :) W sumie ten Gosi telefon jest lepszy ... Tak mieć wokół siebie właściwych ludzi jest mega, ja mam to szczęście wielokrotne :)) Cieszę się, że Ci się podoba nasza ogrodowa stylówka :) Buziaki :)
UsuńMoja niedziela też była bardzo pechowa . Tak bardzo, że nawet w następne dni bałam sie wychodzić z domu :-/ Jestem pod wrażeniem pierwszego zdjęcia!!! Jest jaśmin, jest piesek i Ty w doskonałej stylizacji:-)Bardzo podoba mi się założenie sukienki na koszule. Wyglądasz pieknie, niebanalnie i bardzo kobieco :-)Udanego weekendu:-*
OdpowiedzUsuńW poniedziałek znajoma powiedziała mi, że ta niedziela numerologicznie była "9" czyli "wypadkowa" widocznie na nas te numerki działają ... Mam nadzieję, że u Ciebie już lepiej, trzymam kciuki! Dziękuję :) Buziaki :)
UsuńTak patrzę i mam wrażenie, że mogłybyśmy być siostrami - faktycznie podobne sukienki mamy, psy jak bracia, na głowie włos prawie taki sam. A nawet przyznam Ci się, że czasami jak widzę post myślę: kurcze, właśnie zrobiłam podobne zdjęcia;).
OdpowiedzUsuńNie wiem co to jest, ale ręczę że zbieżność całkiem przypadkowa.
Więc co mam napisać?
Podoba mi się wszystko!
Kisy:*
Ja takie zbiegi okolicznościowe już miewałam, ale ten jest wyjątkowo uroczy :)) Bardzo się cieszę, że tak nam to wyszło :)
UsuńPozdrawiam Cię ciepło i rozglądam się za czytadłem i fajnym oglądadłem, a Laki mnie zaczepia, zawsze jak jestem przy laptopie ;))
Długie sukienki latem są super. Twoja jest oryginalna i bardzo wdzięczna.
OdpowiedzUsuńPrzez te kieszenie jest taka trochę dziecinna, jak fartuszek do przedszkola ;) Dziękuję Haniu i pozdrawiam serdecznie :)
UsuńOla często się budzę zlana potem ...czy mam telefon? Wiem to chore, więc tym bardziej jestem zlana potem; A sukienka rewelacja u mnie nie ma takich SH ....lubię czasem styl "poszła Ola do przedszkola"przeuroczo ❤
OdpowiedzUsuńWłaśnie pomyślałam przy tej okazji, że lubię tę dziewczynkę w sobie, i czasem wcale nie chcę wydorośleć ☺ Buziaki Bea ☺
UsuńWłaśnie pomyślałam przy tej okazji, że lubię tę dziewczynkę w sobie, i czasem wcale nie chcę wydorośleć ☺ Buziaki Bea ☺
UsuńZnam ten bòl,mysle o telefonie,kiedy oddala sie od nas bezpowrotnie...ostatnio mialam tak w przymierzalni, przymierzałam ogladałam aż tu ktos zadzwonił...chwila rozmowy, odłożyłam swoj złociutki samsung6 na połeczke,i po chwili poszlam sobie z nowym nabytkiem prosto do kasy....kiedy sie zorietowałam bylo juz po sprawie...uwaga drogie Panie na przymierzalnie, łatwo tam o zawrot glowy �� i pozostawienie okularow, tel itp...Olu jak zawsze szałowo ��
OdpowiedzUsuńTe półeczki są zdradliwe, zawsze do torebeczki od razu trzeba, teraz już wiem ... Dziękuję Bożenko i pozdrawiam serdecznie :)
UsuńAle zestaw różnych zdarzeń, fajnie się czyta, ale Tobie pewnie nie było, dobrze, że masz super ludzi w koło. Stylówka piękna, za taką kiecką łażę i szukam, jest fantastycznie!!! :)))
OdpowiedzUsuńDziękuję Lilou :) Kieckę chyba niedługo przejmie Gosia za pożyczenie telefonu jak tylko będzie jej dobra ;)) Buziaki :)
UsuńAle fajnie wymyśliłaś te warstwy:). Super! I marzę o takim koszyczku. Kochana, nic nie dzieje się bez powodu. Tez jestem przyrośnięta do telefonu, więc poczułam Twój stresik;). Ale cale szczęście, że masz Gosię:). Czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg tej historii. Buziaki, Renata
OdpowiedzUsuńJa też jestem ciekawa jak to się skończy ;) Cieszę się, że Ci się podoba, o koszyczku pamiętam, na razie go lubię, choć to on był sprawcą sytuacji z telefonem, bo musiałam go wyjąć, zeby pogrzebać na dnie ;) Buziaki :)
UsuńFajne zestawienie kolorów
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie oryginalne zestawienia.
OdpowiedzUsuń